Tym razem zastanów się, dlaczego w przychodniach, szpitalach i innych ośrodkach jest tylu pacjentów?
Właśnie te duże ilości pacjentów praktycznie paraliżują pracę.
Teraz postaw się na miejscu pacjenta.
- Dla przykładu, od 2 dni boli Ciebie gardło i masz gorączkę, dzisiaj czujesz się znacznie gorzej i nie jesteś w stanie iść do pracy. Jest około 9:00 więc udajesz się do lekarza rodzinnego.
- U lekarza rodzinnego jest już kolejka – pacjenci umówieni planowo lub tak jak Ty, właśnie się rozchorowali, ale tych jest 2-3, mniejszość.
- Czekasz i rozglądasz się. Widzisz, że znacznie więcej jest osób, które nie cierpią tak jak Ty tylko spokojnie czekają na swoją kolejkę bo np.:
- wcześniej lekarz tak zalecił, ale oni czują się już dobrze
- nie działa dotychczasowe leczenie
- wraca od innego lekarza po konsultacji
- wraca z wykonanymi badaniami
- potrzeba mieć przedłużone leczenie i wypisane leki
- coś lekko dokucza i chcą o coś zapytać
- w zasadzie nic im nie dolega, ale „mogą sobie przyjść to przychodzą”
Tu już chyba wystarczy, bo pewnie zaczynasz się irytować czytając to.
W końcu wchodzisz i co?
- Lekarz pyta co Ci dolega i ewentualnie bada, ale czasami nawet nie bada bo nie ma czasu.
- Potem dużo pisze. Ten punkt pominąłem w poprzednim odcinku celowo, ale o tym potem.
- Daje Tobie zalecenia i przepisuje leki.
- Znowu pisze – zwolnienie z pracy.
- Prawie nic nie tłumaczy i wychodzisz z gabinetu z jakimiś karteczkami w ręce nie wiele wiedząc. W zasadzie domyślasz się o co chodzi – jesteś przeziębiony i dostałeś antybiotyk.
Masz wrażenie, że chyba jeszcze bardziej się rozchorujesz.
Co w tym wszystkim jest wspólne? Każdy kto wyjdzie z gabinetu ma jakieś leki do wykupienia. Czy one naprawdę muszą być? – to kolejny temat do rozważań, ale najpierw zbadajmy te tłumy pacjentów. Dlaczego jest ich tak dużo?
Jak myślisz, czy pozostali pacjenci naprawdę musieli tam być?
Ci kaszlący i rozgorączkowani jak Ty oczywiście tak! Ale was było łącznie 3 lub 4. Co z pozostałymi?
- Czują się dobrze, ale przychodzą bo takie było zalecenie? Po co? Przecież czują się dobrze!
- Nie działa leczenie? Ok, ale to wystarczy zadzwonić i to powiedzieć. Lekarz ma w kartotece całe badanie i wie (powinien wiedzieć) jak zmienić leczenie. Przekaz nowych zaleceń to dzisiaj naprawdę nie jest problem.
- Wraca po konsultacji lub z wynikami badań? Przecież jedno i drugie można dostarczyć na wiele różnych sposobów, nie trzeba przychodzić. Dalsze zalecenia to komunikacja – patrz wyżej.
- Przedłużenie leczenia, wypisanie recepty? To absurd, zwłaszcza dzisiaj w dobie elektronicznych recept.
- Zadać jakieś pytanie lub przyjść tylko dla kaprysu? No to już bez komentarza.
To jest tylko kilka przykładów bezpodstawnego przychodzenia do lekarza. Gdyby tych osób nie było to lekarz miałby tylko 3-4 pacjentów i mógłby im przeznaczyć tyle czasu ile byłoby potrzebne.
Zapytasz, ale dlaczego tak się dzieje?
To spójrz!
Punkt 1 – zewsząd jesteśmy bombardowania fałszywymi informacjami, że każdy jest na coś chory. Zatem nikomu już nie przyjdzie do głowy, że może czuć się dobrze i być zdrowym.
Punkt 2, 3 i 4 – brak normalnego przepływu informacji – bardzo poważny problem obecnie we wszystkich dziedzinach życia naszej cywilizacji.
Punkt 5? Wynika z całkowitego zaniku moralności i podstawowej wiedzy, na przykład jak sobie radzić w życiu codziennym. To już chyba jest objaw upadku naszej cywilizacji.
W następnym odcinku:
Jak finansowane są badania naukowe? Czy na tym świecie ktokolwiek płaci za coś co ma służyć innym, czy każdy płaci tylko za to co będzie służyło jemu?